niedziela, 13 czerwca 2010

letnie prezenty


Jakis czas temu brałam udział w podaj dalej- no i w efekcie otrzymałam tego oto ptaszka wraz z przesympatycznym liscikiem- dodaje mi radosci wisząc nad miejscem pracy- jestem bardzo wdzięczn Marietcie i pełna podziwu dla techniki, z która się wczesniej nie spotkałam!
Niestety moje podaj dalej okazało się klapą kompletną- nikt nie był zainteresowany niestetyż- zapewne to wynikowa umiarkowanej jakoci wytworów i równej im popularnoci bloga:P Gdyby ktos jednak reflektował- nadal zapraszam!:)
No ale w planach było dziękowanie raczej niż smękolenie...
A więc otrzymawszy ostatnio kolejny ręcznie robiony prezent- które uwielbiam, bo wzrusza mnie, że komus chciało się poswięcić aż tyle czasu:) zastanawiałam się, jaki hand made był pierwszy?
A więc nie licząc odzieży szytej (w tym kostiumu bikini z angielskiego materiału zpaczki gdy miałam trzy lata) i dzierganej, pamiętam: domek dla lalek wykonany przez mamę ( sciany wyklejane tkaniną, meble z pudełek od zapa
łek) domek dla lalek zrobiony przez tatę (duży, czteropokojowy, 2 pokoje dla moich lalek i dwa dla lalek Pat). Następnie były: gra fantasy inspirowana Tolkienem, wykonana jakie ćwierć wieku temu (strasznie fajna była, i to w czasach gdy z planszówek dostępny był Chińczyk i eurobiznes) następnie pudełko ozdobne z czekoladkami wykonane dla nowonarodzonej Gabi- przez siostrę nr 2,- symultanicznie Pat- choć ponoć za szkrabami w tym wieku nie przepadała- wykonała ręcznie wór ubranek...
I sporo jeszcze by można wyliczać, skończywszy na otrzymanym ostatnio łóżeczku dla lalek- które jubilatka uznała za fotelik dla małej dziewczynki,- na foto w łóżeczku lalka uszyta przez Młodszą, oraz 2 kartki ze scrapowego albumu wykonaego przez ciocię Pat.